Czasami trafiają mi się takie weekendy, kiedy nie mam żadnego planu meczowego i wybieram się po prostu w swoje bliskie okolice zobaczyć jakąkolwiek piłkę. Tak było tym razem, kiedy pojechałam do oddalonych o zaledwie 5 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania Wójtowic. Tego dnia lokalny Spartan miał zmierzyć się z LKS Ogrodnik Chróścina Nyska – drużyną, której mecz opisywałam już na swoim blogu (relacje znajdziecie TUTAJ).
Początek piłkarskiej jesieni
Mecz pomiędzy Spartanem Wójtowice a Ogrodnikiem Chróścina Nyska był inauguracją piłkarskiej jesieni dla obu drużyn. Każda ze stron zna się doskonale – od lat mają okazję ze sobą walczyć w lokalnej B klasie. Co prawda w poprzednim sezonie drużyna Ogrodnika zakończyła rywalizacje ligową jako wicemistrz B klasy, a Spartan zajął piątą pozycję, to różnica punktowa między drużynami była niewielka – dzieliły je raptem 4 punkty. To wróżyło ciekawe i wyrównane spotkanie 🙂
Sam mecz mógł się podobać kibicom (jak na B klasowe realia). Dużo się działo, momentami akcja goniła akcję i choć moim zdaniem Ogrodnik grał ładniejszą dla oka piłkę, to jednak skuteczność była mocniejszą stroną drużyny z Wójtowic – w ten sposób ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3:2. Warto też wspomnieć, że za zawodnikami z Chróściny przyjechało sporo kibiców – podziwiam, bo jeżdżenie za swoją drużyną na tym poziomie rozgrywkowym na pewno zasługuje na pochwałę 🙂
4.09.2016, LZS Spartan Wójtowice – LKS Ogrodnik Chróścina Nyska 3:2
Muszę dodać jeszcze, że to chyba mój pierwszy mecz w tym roku w tak jesiennej aurze. Co prawda na sam koniec, już po meczu, kiedy rozmawiałam z zawodnikami, złapał mnie intensywny deszcz, to podczas samego spotkania widać było klimat nadchodzącej złotej polskiej jesieni.
Lokalna społeczność
Przy okazji meczu, chciałabym Wam opowiedzieć coś więcej o samej drużynie gospodarzy. Wójtowice to jedna z tych małych polskich miejscowości, gdzie ludzie czekają z niecierpliwością na niedzielny mecz i to nie tylko kibice, ale i zawodnicy. Dla nich to świetna okazja żeby się spotkać, a po meczu posiedzieć i wspólnie spędzić czas i napić się piwa 🙂 Takie kluby to nie jest zbieranina przypadkowych osób, które nie mają ze sobą nic wspólnego, a po meczu od razu rozjeżdżają się do domów. Tutaj wszyscy są znajomymi i pochodzą albo z miejscowych Wójtowic, albo z pobliskich wiosek. To jak mocne więzi łączą zawodników wyszło przy okazji mojego pytania skierowanego do Prezesa klubu dotyczącego pochodzenia nazwy ich drużyny:
Nazwa klubu Spartan została dodana 2012 roku po akceptacji zarządu oraz zawodników. Spartanie są jak zaciśnięta pięść – wszyscy razem, wszystkim nam zależy na drużynie, a po meczu jesteśmy grupą przyjaciół, którzy pomagają sobie nawzajem, spotykają się, wspólnie grillują, zdarza się też, że razem imprezujemy i jeździmy na mecze kadry narodowej.
Mateusz Smolarek – prezes klubu
Wsparcie na 5 gwiazdek
Samo boisko udało się im wybudować w 2008 roku (wcześniej było zlokalizowane w innym miejscu), dzięki uporowi ówczesnego prezesa klubu – Artura Szczepańczyka oraz zaangażowaniu samych mieszkańców wsi. Władze klubu pozyskały na ten cel środki od gminy, dzięki wsparciu jednego z radnych oraz pani sołtys. Pomogły też lokalne firmy: rolnicza spółka AgroAs, która użyczyła maszyn niezbędnych przy budowie płyty boiska, a fabryka wafli Grodcono, ufundowała im materiał na łapacze oraz bramki. Co ciekawe cały czas aktywnie zaangażowanym w pomoc temu małemu klubowi jest także znajdujący się w miejscowości obok pięciogwiazdkowy hotel – Zamek Sulisław, który od początku swojej działalności wspiera zespół i do tej pory zakupił dla niego już pięć kompletów strojów oraz dresy. Zamek użycza również chłopakom sprzęt budowlany oraz maszyny, które są niezwykle przydatne do utrzymywania odpowiedniego stanu boiska. Oczywiście oprócz wsparcia pobliskich firm ważny jest również udział mieszkańców wsi i samych zawodników, którzy aktywnie angażują się we wszystkie wymienione działania. W ten oto sposób miejscowość, w której mieszka około 150 osób, zyskała zadbane boisko z krzesełkami i dobrą płytą do gry wraz z zapleczem szatniowym, a wszystko to skrojone w sam raz na potrzeby małego klubu i lokalnej społeczności.
Dzięki uprzejmości prezesa i zawodników miałam okazję zobaczyć to wszystko od środka. Budynek klubowy jest skromny, ale jest w nim wszystko co potrzeba. Mi najbardziej spodobały się oczywiście klubowe pamiątki – lubię jak ceni się tradycję, nawet w takim małym klubie. Podoba mi się też to, że ludzie dbają i pamiętają o swoich sukcesach, choćby tych najmniejszych.
Na ścianie w szatni wiszą koszulki – najstarsza z nich to ta biało-czerwona, pochodząca z roku 1995, w której grała pierwsza drużyna w Wójtowicach. Jak usłyszałam od Prezesa: „To byli nasi pionierzy, wszyscy jesteśmy z nich dumni”.

(Górny rząd od lewej: Józef Szczepańczyk (prezes), Tomasz Banachowicz, Adam Bereś, Jacek Fluśniak, Krzysztof Fluśniak (gospodarz boiska), Arkadiusz Szczepańczyk, Dariusz Smoła, Sławomir Szczepańczyk, Robert Maluśki, dolny rząd od lewej: Bogdan Chmura, Piotr Chmura, Marcin Szczepańczyk, Artur Szczepańczyk, Dariusz Grzeliński)
W budynku można zobaczyć też stare zdjęcia, a na półkach leżą puchary, proporczyki i dyplomy z wygranych turniejów. Ma to wszystko fajny klimat – a ja bardzo cenie, że komuś się chce gromadzić te wszystkie pamiątki.
I choć może się wydawać Wam, że to kolejny mały wiejski klubik, który istnieje jedynie na poziomie lokalnym, to chciałabym Wam zwrócić uwagę na to jak ważną rolę takie zespoły odgrywają. Potrafią zmobilizować mieszkańców do zrobienia czegoś wspólnie, skupiają wokół siebie sporo młodych ludzi, którzy robią wiele, aby ich mały klub dobrze funkcjonował. I choć sukcesy osiągają najczęściej na poziomie gminnym, to myślę, że ważniejsze jest coś innego – to jaki kapitał społeczny tworzy się w takich małych miejscowościach dzięki piłce nożnej.
Dzięki chłopaki i powodzenia! 🙂
A w Waszych miejscowościach też są takie małe kluby, które co prawda większych sukcesów nie osiągają, ale robią dobrą robotę tworząc właśnie takie fajne, lokalne wspólnoty, gdzie młodzi ludzie mogą się spełniać i spędzać wspólnie czas?